Zapraszamy Państwa do zapoznania się ze "wspomnieniami z Erasmusa" przygotowanymi przez studentkę Turystyki- Anię, która spędziła jeden semestr w Portugalii, Viana do Castello.

"Na początku swojego sprawozdania chciałabym po krótce opowiedzieć o sobie. Jestem studentką II roku Turystyki i Rekreacji. Już wybierając się na studia bardzo chciałam uczestniczyć w programie Erasmus +, ale sama decyzja o zgłoszeniu się na rozmowę na pierwszym roku studiów była dosyć spontaniczna. Wszystko stało się bardzo szybko po tym jak zostałam zaproszona na spotkanie z byłymi uczestnikami Erasmusa w Portugalii. Dziewczyny na tyle dobrze przedstawiły nam to jak w ogóle zacząć starać się o taki wyjazd, że z koleżankami nie miałyśmy wątpliwości, że też chcemy spróbować. I dlatego jakiś czas później zgłosiłyśmy się na rozmowę rekrutacyjną. Udało nam się dostać, ale ze względu na moje plany na semestr zimowy nie mogłam pojechać razem z nimi. Zdecydowałam się więc na wyjazd z kolegą na semestr letni. Po zapoznaniu się z dokładnymi zasadami wyjazdu, wypełnieniu wszystkich dokumentów aplikacyjnych i podpisaniu umowy przygotowywałam się na wyjazd.

Cały proces aplikacji był bardzo prosty, zwłaszcza, że dostawaliśmy dużo wsparcia ze strony naszego Działu Współpracy Międzynarodowej jak i od instytucji przyjmującej. I tak w lutym tego roku wybraliśmy się razem na lotnisko w Krakowie by rozpocząć naszą przygodę w Portugalii. Nasz samolot lądował w Porto, a stamtąd bezpośrednio do Viany pojechaliśmy autobusem. Nasz guide friend odebrał nas z dworca i zabrał do akademika. Na samym początku bałam się nowości i wyzwań, które z czasem stały się moją codziennością. I w ten sposób strach i obawa, które mi towarzyszyły zamieniały się w ekscytacje i chęć czerpania z tej przygody jak najwięcej się da.

Akademik znajdował się trzy minuty od dworca oraz galerii i był w centrum miasta. Wydział zaś był jakieś 20 minut spacerkiem z tego miejsca i co było wielkim plusem zlokalizowany był nad samym oceanem. I taki widok miałam z naszej biblioteki.

Żeby dostać miejsce w akademiku nie trzeba było wielu starań, wszystko uzgodniłam ze znacznym wyprzedzeniem i miałam pewność, że będzie tam dla mnie miejsce. Cenowo był znacznie tańszy niż wynajęte mieszkanie, kosztował mnie 100 euro za miesiąc. Pokój dzieliłam z koleżanką z Niemiec. Był to dla mnie duży test, bo nigdy nie dzieliłam pokoju z kimś kogo wcześniej nie znałam, zwłaszcza z kimś kto nie mówił w moim ojczystym języku. Sama dokonałam takiego wyboru by podszkolić angielski jeszcze bardziej. Przy okazji okazało się, że nauka języka niemieckiego przez 6 lat na coś się zdała. Już wtedy mogłam zauważyć jak różni są ludzie z innych krajów. To co dla mnie wydawało się normalne dla nich mogło być nowością. Nasze zachowania, reakcje na konkretne działania bywały inne, ale jeszcze więcej nas łączyło. Każdego wieczoru spotykaliśmy się w naszej wspólnej jadalni i rozmawialiśmy, planowaliśmy wspólne podróże, a w piątki przygotowywaliśmy wspólne kolacje. W pierwszy piątek mnie i paru innym Polakom udało się ugotować pierogi, w następny przyszło nam skosztować przysmaków z Hiszpanii. W sumie miałam styczność z ludźmi z Czech, Ukrainy, Brazylii, Hiszpanii, Turcji, Grecji, Włoch, Holandii, Portugalii, Niemiec i Litwy. Znalazłam ludzi, z którymi kontakt mam na co dzień i z którymi teraz planuje wakacje.

Co do kwestii finansowej to zależy od tego czy chcemy podróżować, w jakim stopniu i gdzie. Zawsze można znaleźć tanie loty, z Portugalii było ich dosyć sporo. Różni są ludzie i różne opinie. Według mnie warto mieć jakieś swoje drobne oszczędności.

Pierwsze dni na uczelni były trochę nerwowe, okazało się, że nie wszystkie przedmioty będę mogła zrealizować, ale dzięki wsparciu profesorów udało się dokonać szybkich zmian w moim Learning Agreement. Mieliśmy miesiąc czasu na dokonanie w nim zmian, w związku z czym mogliśmy chodzić na różne zajęcia i wybrać te, które najbardziej nam odpowiadały, nie były zbyt trudne i odbywały się w języku angielskim. Uzyskaliśmy też dostęp do naszej platformy, na której kontaktowaliśmy się z wykładowcami.

Jadąc tam byłam ciekawa sposobu nauczania na uczelni i muszę przyznać, że jest ono zupełnie inne. Na naszej uczelni zajęcia prowadzone są w naszym języku, we Vianie studenci są przygotowani na wykłady w języku angielskim. Jest to oczywiście spowodowane dużą obecnością Erasmusów i tym, że nie wszyscy profesorowie chcieli prowadzić zajęcia osobno dla nas. Dlatego poświęcali czas po równo nam i im. Z każdym wykładowcą musieliśmy się dogadać indywidualnie. Studenci z Portugalii, którzy często zdarzało się, że mieli problem z angielskim chętnie nawiązywali ze mną rozmowę co było dla mnie osobiście zaskoczeniem. Ich nastawienie wydaje się więc inne niż nastawienie studentów w Polsce. A przynajmniej takie odniosłam wrażenie. Są oni bardziej otwarci i ciekawi naszej historii.

Organizowano nam imprezy, spotkania i wycieczki powitalne. Zajęć nie było dużo w związku z czym mieliśmy sporo czasu dla siebie. I o ile Viana nie jest dużym miastem, o tyle wciąż mnie czymś zaskakiwała.

Kiedy wszystko układało się tak, jak powinno wydarzyło się to, co dotknęło nas wszystkich. Na świecie pojawiła się pandemia, która całkowicie zmieniła nasze życie za granicą. I to ona sprawiła, że ten Erasmus był zupełnie inny od dotychczasowych. Od przyjaciół z Polski dowiadywałam się o odwołanych zajęciach w Polsce. Nasze zajęcia zmieniły formę tak naprawdę z dnia na dzień. Jeszcze pamiętam, jak będąc na portugalskim pani profesor przed rozpoczęciem zajęć sugerowała nam pójście do łazienki i umycie rąk i żartobliwie wspominała o tym, że następne zajęcia będą online. Nikt z nas nie wziął tego jakoś na poważnie. A jednak kolejnego dnia zajęcia zostały zawieszone, a na ulicach zrobiło się jakoś tak puściej. Wtedy wiele osób dostało rekomendacje dotyczące powrotu do kraju. I wtedy musieliśmy się przyzwyczajać do nowej normalności. Moje zajęcia w całości zostały przeniesione do sieci. Spotykaliśmy się w parę osób na Zoomie, przygotowywaliśmy projekty i prezentacje, a w czasie sesji podchodziliśmy do egzaminów.

Teraz wielu z was może pomyśleć, że to co się wydarzyło zepsuło najlepszy czas w naszym życiu. Ja jednak nie patrzę na to w ten sposób. To prawda, jako studentka turystyki pojechałam tam aby zobaczyć kawałek świata, poznać nowe kultury i upewnić się, że tym chce się zajmować w przyszłości. Wybierając studia nigdy nie pomyślałabym o tym, że sektor turystki zostanie kiedykolwiek całkowicie zamrożony. Oczywiście mieliśmy żal, że wydarzyło się to akurat teraz, ale przez to, że byliśmy tak daleko od domu doceniliśmy to co jest najważniejsze. Bywały takie dni, w których siedzieliśmy razem i rozmawialiśmy już lekko podłamani i to zbliżało nas do siebie jeszcze bardziej. Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. I tak staram się to postrzegać ja. Dostałam dużo wsparcia od rodziny, przyjaciół i obu uczelni. Wciąż szkoliłam swój angielski, poznawałam samą siebie, uczyłam się działać pod wpływem stresu. Wyciągnęłam z tego najwięcej jak mogłam i chociaż nie zawsze było łatwo to nie żałuje, że zdecydowałam się na ten wyjazd. Erasmus nas kształtuje, uczymy się innego rodzaju samodzielności i zawieramy znajomości na innym levelu. Dlatego w 100 % mogę każdego z was zapewnić, że warto wykorzystać tą szanse. Nawet jeśli nie jesteście pewni czy sobie poradzicie, boicie się, że nie dacie rady finansowo czy nie wiecie czy wasz angielski jest wystarczająco dobry. Oczywiście, że będzie wam towarzyszyć strach i niepewność, ale zyskacie doświadczenie i pewność siebie, jakiej nie zdobędziecie na swojej uczelni. No bo skoro udało Ci się przez pół roku dogadywać po angielsku, skoro zdałeś sesje w tym języku to czym będzie dla ciebie sesja w Polsce? Czy Twój potencjalny pracodawca nie będzie pod wrażeniem widząc, że byłeś na takiej wymianie?

Musze przyznać, że mój pogląd na świat zmienił się dosyć znacząco. Teraz jestem bardziej otwarta na ludzi, nie boję się nowych wyzwań i jestem zmotywowana do dalszych działań. Jestem wdzięczna za wszystko co mnie spotkało w ciągu ostatnich miesięcy. I z nadzieją patrzę na kolejny rok by powtórzyć tą przygodę. Once Erasmus, always Erasmus!"

 

Media społecznościowe Politechniki Opolskiej