English Version Русская версия Українська версія
CZCIONKA:
KONTRAST:

Dział Współpracy Międzynarodowej

Zapraszamy na sprawozdanie z mobilności Erasmus+ studentki Wydziału Ekonomii i Zarządzania Jessiki Stempel. Jeśli Erasmus w Hiszpanii brzmi zachęcająco, serdecznie polecamy zapoznać się ze szczegółami oraz małą galerią zdjęć z wyjazdu.


 

Hiszpania, Alicante   

              Na wyjazd z programu Erasmus+ zdecydowałyśmy się z przyjaciółką wybrać dosyć późno, bo dopiero na studiach magisterskich. Podczas jednej z rozmów od słowa do słowa doszłyśmy, że obie chciałybyśmy spróbować czegoś nowego, wyjechać, poznać nowe miejsca oraz nowych ludzi. Jako, że obie studiowałyśmy wcześniej turystykę z językiem angielskim, chęci były ogromne, a fakt, że razem wybierałyśmy się na następny kierunek - szanse dość spore. Zachęcane przez osoby z rodziny, obie podjęłyśmy decyzję, że wspólnie dowiemy się o wymogach oraz możliwościach wyjazdu jakie daje Erasmus. Wraz z rozpoczęciem roku akademickiego, rozpoczął się również proces przygotowania odpowiednich formularzy, wybrania kraju, odbycia rozmowy rekrutacyjnej, a następnie wypełnienia dokumentów aplikacyjnych. Krajem jaki wybrałyśmy była Hiszpania. Głównym czynnikiem jaki pomógł nam w wyborze był język, którego uczyłyśmy się już wcześniej, a wyjazd był świetną opcją, aby go podszkolić. Po przejrzeniu listy uczelni partnerskich, które oferowały nasz kierunek, najbardziej ciekawym miejscem okazało się Alicante. Dzięki pomocy Pani Oli z Działu Współpracy Międzynarodowej, wszystko zostało załatwione, a nas czekały zbliżające się egzaminy, które trzeba było zdać wcześniej, aby mieć możliwość wyjazdu. Już dwa dni po zdaniu ostatnich egzaminów, przywitało nas deszczowe Alicante.

            W pierwszy dzień naszego pobytu w Hiszpanii, wybrałyśmy się zobaczyć mieszkania i pokoje, które znalazłyśmy w ogłoszeniach na wynajem, lecz pierwsze noce spędziłyśmy w pokoju wynajmowanym przez serwis Airbnb. Jedno z mieszkań wzbudziło w nas bardzo pozytywne emocje. Mieszkanie położone pomiędzy plażą a uniwersytetem, w pełni wyposażone, umeblowane i z balkonem, przez który widać było w oddali park, morze oraz miasto. Natomiast, z okien w pokojach był przepiękny widok na góry, których nawet nie spodziewałyśmy się w tej okolicy. Urok lokalizacji tego mieszkania nie trwał jednak długo, dlatego po trzech miesiącach postanowiłyśmy zmienić mieszkanie na takie, które było w zdecydowanie lepszej lokalizacji, gdyż niedaleko plaży i centrum, a także pomiędzy trzema przystankami tramwajowymi, co było dla nas lepszym i wygodniejszym rozwiązaniem niż autobus. Jadąc tramwajem na pierwsze spotkanie organizacyjne na uniwersytecie to właśnie góry robiły największe wrażenie. W odróżnieniu od zimnej, szarej Polski, w której sypał śnieg, w Alicante było ciepło, słonecznie i kolorowo. A to wszystko pod koniec stycznia! Błękit nieba, zieleń roślinności i góry w oddali robiły wielkie wrażenie nie tylko przez pierwsze dni pobytu, ale do końca całego wyjazdu. Palmy wzdłuż ulic, ogromne kaktusy, drzewka pomarańczowe, paprocie, drzewa z niebiesko-fioletowymi kwiatami oraz inne rośliny. Mimo iż, początkowo temperatura wynosiła nawet 28 stopni Celsjusza, trzeba pamiętać o tym, aby ze sobą wziąć cieplejsze ubrania. Mieszkańcy twierdzą, że pogoda w Alicante jest przez cały rok taka sama - jest ciepło i słonecznie, jednak podczas naszego pobytu dwa pierwsze miesiące przeplatały się, ciepłe dni z chłodnymi dniami i nocami, a także miesiącem w pełni deszczowym. Wybierając mieszkanie warto upewnić się, czy zapewniony jest elektryczny grzejnik lub farelka, w innym przypadku nocą można się bardzo zdziwić.

Sam uniwersytet znajduje się w San Vicente del Raspeig. Teren kampusu jest ogromny (warto pobrać sobie mapkę tego terenu na sam początek), a roślinność jaka na nim występuje również zachwyca każdego. Zdecydowanie warto wybrać się do budynku biblioteki, z której widać cudowną panoramę oraz kampus. Pomiędzy zajęciami pod kwitnącymi drzewami, na trawie i w kawiarniach można było spotkać grupy wypoczywających studentów czekających na swoje wykłady.

Zajęcia na uczelni od samego początku były prowadzone w formie stacjonarnej. Każdy blok zajęciowy trwał 2 godziny, nie było podziału na wykłady i ćwiczenia, a wszystko było prowadzone jednym ciągiem. W ciągu tygodnia każdy z przedmiotów miał 2 bloki, co oznaczało razem 4 godziny na jeden przedmiot. Kiedy skończyliśmy przerabiać rozdział teoretyczny, można było spodziewać się na następnych zajęciach case’ów. Część praktyczna, czyli case study, wyglądała tak, że dostawaliśmy opisany problem i pytania, na które musieliśmy w ciągu zajęć odpowiedzieć, rozwiązując problem. Na każdych zajęciach dobieraliśmy się w grupy, w których w dalszym czasie robiliśmy prezentacje i case study. Przez pierwsze dwa tygodnie zajęć można było chodzić na różne przedmioty, aby przekonać się czy forma prowadzenia wykładów nam odpowiada, czy tematyka jest dla nas interesująca oraz czy przedmioty nie będą się nakładać. Niestety u nas, jak i naszych nowych znajomych, największym wyzwaniem było ułożenie planu, w którym wybrane przedmioty nie kolidują ze sobą. Z zajęciami w języku angielskim największym problemem było to, że większość trwała w tych samym godzinach. Oczywiście, osoby władające językiem hiszpańskim miały większą możliwość wyboru, jednak jak zostało nam powiedziane na samym początku przez opiekunów - jeśli nie zna się języka na poziomie B1/B2 to lepiej odpuścić i wybrać zajęcia w języku angielskim. System oceniania różni się od tego, który mamy w Polsce. Student oceniany jest w skali od 1 do 10, a żeby zaliczyć przedmiot trzeba uzyskać minimalnie ponad 5 punktów. Zaliczenie różniło się w zależności od przedmiotu. Na jednym był jeden, duży projekt grupowy, na drugim prezentacja i kilku kartkowy referat. Innym sposobem zaliczenia przedmiotów było “continuous evaluation”. Składał się on z dwóch egzaminów częściowych i oceny z case study lub jednego egzaminu częściowego, egzaminu końcowego, prezentacji i oceny z case study - w zależności od przedmiotu. W momencie kiedy liczba punktów podczas “continuous evaluation” nie została zdobyta, student musiał podejść do egzaminu końcowego, który składał się z zagadnień z wszystkich przerabianych materiałów. Każdy egzamin miał 2 części: teoretyczną (pytania zamknięte) oraz praktyczną (case study i pytania otwarte). Do punktów z tego egzaminu nie wliczały się już inne, wcześniej zdobyte punkty, a uzyskanie wciąż niewystarczającego wyniku prowadziło do sesji poprawkowej w lipcu. Wielkim plusem było to, że wszystkie materiały z zajęć, prezentacje, teksty do case study, artykuły, itd były cały czas dostępne w odpowiednim folderze na platformie uniwersytetu - UA Cloud.

Podczas semestru letniego Hiszpania obchodziła kilka świąt, a ich obchody przebiegają całkiem inaczej niż w Polsce. Organizowanych jest wiele parad, którym towarzyszą muzyka, tańce, przeróżne figury w zależności od święta, konkursy fajerwerek, huki i inne ciekawe rzeczy. Warto zobaczyć jak mieszkańcy obchodzą między innymi Wielkanoc czy Hogueras de Alicante (największe święto w Alicante). Będąc kilka miesięcy w tym miejscu koniecznie trzeba wybrać się na wycieczkę w okoliczne miejscowości: Benidorm z balkonem śródziemnomorskim, San Juan z najczystszą wodą i plażą oraz Torrevieja z różowym jeziorem (tylko w lecie!). Jednak najbardziej obowiązkowym jest wejście na Zamek św. Barbary i zobaczenie na własne oczy panoramy całej okolicy.

            Udział w programie Erasmus+ był świetną decyzją. Wyjazd nauczył mnie samodzielności, dodał odwagi, nauczył nowych rzeczy, pokazał jak wygląda codzienne życie w Hiszpanii, przez dłuższy okres czasu niż wakacje. Zajęcia pokazały mi nową drogę jaką mogę obrać studiując zarządzanie. Poznałam nowe zwyczaje, kulturę, a przede wszystkim świetnych ludzi z całego świata, z którymi nawet po powrocie do domu utrzymuję kontakt. Jednak oprócz pozytywnych momentów, trzeba się również przygotować na te negatywne. Czas egzaminów był najgorszym momentem z wyjazdu. Ogromny stres, tony materiałów, egzaminy w tych samych terminach, strach - czy posiadane umiejętności językowe są wystarczające oraz niecierpliwość podczas oczekiwania na wyniki. Jeśli ktoś nie do końca czuje się pewnie używając języka obcego, na egzaminie zawsze może skorzystać ze słownika, w który musi zaopatrzyć się sam. W sprawozdaniu starałam się zawrzeć kilka rad i uwag, na co warto zwrócić uwagę podczas wyjazdu. Na sam koniec dodam tylko, że warto zainteresować się i wyrobić kartę ESN, dzięki której można jechać na ciekawe wycieczki i zwiedzić okolicę w mniejszej cenie, z fajnymi ludźmi i w większości mieć wszystko już zorganizowane. Fajną opcją jaka jest bardzo rozwinięta i działa w Hiszpanii jest aplikacja “Too good to go”, na której można upolować smaczne jedzenie w studenckiej cenie!

Czy żałuję, że zdecydowałam się na uczestnictwo w programie tak późno? Bardzo możliwe, dlatego jeśli ktoś się jeszcze zastanawia nad wyjazdem, mogę powiedzieć tylko, że warto!

alicante.jpg

ytdy.jpg

otfyrfu.jpg

9uuyfuy.jpg

gugu.jpg

tgiutgi.jpg

rdty.jpg

uyhoi.jpg

Media społecznościowe Politechniki Opolskiej